Przychodzi czas, kiedy tracąc kogoś lub coś w swoim życiu, cały świat przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Przychodzi czas, kiedy zaczynasz rozumieć, że nie masz już sil iść do przodu i po prostu żyć. Przychodzi czas, kiedy zaczynasz rozumieć, że to już koniec i nic więcej się już nigdy nie wydarzy.
- Jenny! - usłyszałam głos, Merry wydobywający się z kuchni.
Spałam już u niej od czterech dni. Było mi tutaj znacznie lepiej, nie rozpadałam się na zbyt małe kawałki. Zresztą Merry pilnowała dokładnie czy nie zaczynam aby pić, z paleniem już dawno dała sobie spokój. I chodź czasem jej matkowanie mnie trochę denerwowało, byłam jej bardzo wdzięczna, że jest ktoś kto się o mnie troszczy.
Wstałam z kanapy i zaczęłam iść w jej stronę. Spojrzałam na nią uważnie, gdy stanęłam w progu drzwi i oparłam się o framugę.
- Co ty na to, abyśmy się udały na małe wakacje? - zapytała, uśmiechając się do mnie nazbyt szeroko.
Wiedziała, że odmówię, mimo wszystko zapytała. Doceniałam to.
- Merry, jest środek zimy. - powiedziałam, z grymasem na twarzy.
- A kto powiedział, że środek zimy nie jest dobrym czasem na wakacje? - zachichotałam cicho na jej słowa.
Pokręciłam przecząco głową, nie zdejmując uśmiechu z twarzy. Merry odłożyła dużą łyżkę na blad i zrobiła dwa małe kroki w moją stronę, po czym automatycznie się zatrzymała.
- Proszę... - wyszeptała takim głosem, jakby miała zraz się rozpłakać.
Zrobiłam poważną minę. Nie chciałam jej urazić.
- Dobrze, Merry. Ale wiedz, że robię to tylko i wyłącznie dla ciebie. - ledwo skończyłam mówić, gdy podbiegła do mnie i przytuliła mnie z całych sił.
Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Szykowały się niespodziewane wakacje.
Najważniejsze to aby mieć kogoś, kto cię złapie, gdy będzie upadać. Kogoś, kto położy się koło ciebie, gdy nie będziesz mieć siły już wstawać. Najważniejsze to mieć kogoś, kto będzie cię kochał całym swoim małym sercem. Najważniejsze to mieć kogoś, kto przy tobie zawsze będzie.
Spakowałyśmy się z Merry, wsiadłyśmy do auta i postanowiłyśmy pojechać gdzie los nas poniesie. Zatrzymałyśmy się więc w pewnym małym miasteczku, w małym hotelu w środku miasta. Nawet się nie rozpakowałyśmy, kiedy Merry zaproponowała pójście na imprezę. Nie mogłam jej odmówić. To był bardzo dobry pomysł. Musiałyśmy się trochę odstresować.
(...)
- Jeszcze raz to samo! - Merry krzyknęła do kelnera, machając mu krzywo ręką.
Była już dość bardzo pijana, zresztą tak samo jak ja. Śmiałyśmy się ciągle, rozmawiając. W końcu zapomniałam na pewnie czas o Harry'm i byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa.
- Pójdę siusiu - powiedziałam do Meery wstając, z krzesła.
Ta tylko kiwnęła mi głową i zaczęła pić swojego drinka. Patrzyłam na nią chwilę, po czym zaczęłam iść w stronę toalet dość chwiejnym krokiem. Śmiałam się sama do siebie, wymijając tańczących ludzi. Z jakiegoś dziwnego powodu zamiast do toalety wyszłam za zewnątrz budynku i stanęłam z boku, odpalając papierosa. Wypiłam zbyt duszo i w głowie dość bardzo mi szumiało. W pewnym momencie usłyszałam głośne krzyki. Jakby ktoś kogoś bił i... zaczęłam zmierzać w tamtą stronę. Może alkohol pozbawił mnie racjonalnego myślenia, a może to dziwa moc która przyciąga nas w pewna miejsca. Stanęłam na samym środku początku ciemnej uliczki i dostrzegłam mężczyznę całego zakrwawionego i kolejnego faceta,który go bił, inny stał z boku i przyglądał się temu wszystkiemu. Nie wiem co sprawiło, że byłam tak pewna siebie, ale nie chciałam na to patrzeć, więc podeszłam do nich i chciałam przerwać walkę.
- Przestań! Zabijesz go! - krzyczałam, najgłośniej jak umiałam.
Dopiero wtedy poczułam ten zimny chłód, gdy wszystkie pary oczu spojrzały na mnie. I wtedy go rozpoznałam... Zaczęłam uciekać, sama nie wiedząc dlaczego, po prostu biegłam ile sił w nogach, aż w końcu zabrakło mi sił i upadłam na ziemię. Nie minęła chwila, gdy stanął nade mną, patrząc zdezorientowanym wzrokiem.
- Jenny... - usłyszałam jego zmartwiony głos.
To nic, że nasze drogi czasem się rozchodzą - wiem, że zawsze się odnajdziemy. To nic, że miłość nie za bardzo nam wychodzi - wierzę w nas. To nic, że los ciągle chce nas rozdzielić - jesteśmy dla siebie stworzeni.
___________________________________________________________________
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Trochę się pogubiłam. Mam nadzieję, że nie zgubiliście się razem ze mną.
Dziękuję każdemu kto to przeczyta.
Boski czekam na next :)
OdpowiedzUsuńi zapraszam do mnie
http://zycie-widziane-z-boiska.blogspot.com
oraz na mój drugi blog
http://czasoszukanej.blogspot.com
Może faktycznie trochę poplątania z pomieszaniem, ale mi się podoba. Szczególnie te kilkuzdaniowe wstawki. Pięknie je napisałaś. Mają w sobie coś takiego urzekającego, co nie daje mi spokoju. Jakby cały tekst tak wyglądał to chyba bym się rozpłynęła.
OdpowiedzUsuńW tych dłuższych częściach zabrakło mi opisów. Historia pędziła, bohaterki przemieszczały się z miejsca na miejsce, a ja bym chciała się zatrzymać i porozmyślać razem z nimi. Tak, tego mi zdecydowanie zabrakło.
Pozdrawiam, a jeśli masz chwile to zapraszam do siebie :)
somethingdiffernet-imagine.blogspot.com
Najważniejsze to aby mieć kogoś, kto cię złapie, gdy będzie upadać. Kogoś, kto położy się koło ciebie, gdy nie będziesz mieć siły już wstawać. Najważniejsze to mieć kogoś, kto będzie cię kochał całym swoim małym sercem. Najważniejsze to mieć kogoś, kto przy tobie zawsze będzie.
OdpowiedzUsuńten fragment jest piękny, rozczulił mnie i to bardzo.
Sporo się działo w tym rozdziale, faktycznie Jenny musiała dośc sporo wypic, że wykazala sie tak duża odwagą przerywając bójkę. Fajna końcówka taka dynamiczna, tylko zmieniłabym tu jedno zdanie "Stanęłam na samym środku początku ciemnej uliczki i dostrzegłam mężczyznę..." środku początku jakoś tak mi się gryzie :)
pozdrawiam cię serdecznie i zapraszam do siebie na nowe opowiadanie, jest już pierwszy rozdział, wiec zachęcam do komentowania
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
Śliczna notka, wzruszająca nie powiem! Jestem ciekawa skąd bierzesz tyle pomysłów nie tylko na ten post ale cały blog, bo jest na prawdę warty uwagi i każda chwila przebyta tutaj nie wydaje się być zmarnowana, kochana życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu i oby nigdy nie zabrakło Ci weny. Pozdrawiam cieplutko i z niecierpliwością czekam na kolejny post:**
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lukseer.blogspot.com/
Hej, bardzo fajny rozdział.. Rozczulający i pelen emocji.. Czekam na więcej.. :*
OdpowiedzUsuńFajnie to napisałaś . Miejscami się można wzruszyć ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia !
goo-misek.blogspot.com
Masz bardzo ładny styl pisania, dobierasz słowa niczym jakiś autor wierszy :) Wyłapałam tylko dwa błędy - "duszo" - dużo powinno być :D i "Była już dość bardzo pijana" - albo Dość pijana, albo Bardzo pijana bo te słowa "dość" i "bardzo" słabo się ze soba łączą :D Takie jest moje zdanie, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakie minimalistyczne, jakby ,,filozoficzne'' szablony strasznie działają mi na psychikę. Nagłówek jest genialny, jakby ta dziewczyna (?) ,,wołała'' o pomoc i w ogóle.
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że moje wrażliwe oczy przeżyły szok, więc wkleiłam tekst do WordPada i zaczęłam czytać. Polecałabym więc zwiększenie czcionki (zmianę stylu raczej też, bo polskie znaki są wytłuszczone).
Dziękuję za link do aska, może skorzystam. (Czy jak napiszę sama trzy komentarze, to jakby było dziesięć, heh?)
Chwała Bogu za to, że wstawiłaś akapity zarówno przy opisach jak i dialogach, bo o tych drugich blogerzy często zapominają.
Teraz trochę błędów (human się we mnie odezwał), które wyłapałam: W nawiasach są brakujące przecinki.
Zresztą Merry pilnowała dokładnie(,) czy nie zaczynam aby pić...
I choĆ czasem jej matkowanie mnie trochę denerwowało, byłam jej bardzo wdzięczna, że jest ktoś(,) kto się o mnie troszczy. (Coś mi ogólnie zgrzyta, konstrukcja przy końcówce... Nie lepiej może: I choć czasem jej matkowanie trochę mnie denerwowało, byłam jej bardzo wdzięczna za troskę.)
- A kto powiedział, że środek zimy nie jest dobrym czasem na wakacje? - Zachichotałam cicho na jej słowa. (Z dużej litery, jeśli tekst po przecinku nie jest bezpośrednio związany z dialogiem.
Ogólnie jest nieźle. Styl masz lekki i prosty, ale nie pozbawiony plastycznych opisów. Czytało mi się szybko, lecz z wytrzeszczem na twarzy, bo tak jest, gdy się zaczyna od 6 rozdziału. Brawo, Kisiel! No i załapałam tylko, że główna bohaterka ma poważne problemy z alkoholem i nie tylko.
Powodzenia.
Pozdrawiam.
__________________
Zapraszam do siebie:
upadly-marzyciel.blogspot.com
Czekam na więcej, jestem pod wrażeniem :>
OdpowiedzUsuń