Siedziałam na podłodze, z kubkiem kawy i papierosem w ręku. Wyglądałam przez duże okno od balkonu. Przyglądałam się zza szyby światu. Miałam na sobie grube, siwe dresy i rozciągnięty już ciemny sweter. Chodź w mieszkaniu wcale nie powinno być zimno, jak na tę porę roku, a ja byłam całkiem ciepło ubrana, odczuwałam silny mróz. Zaciągałam się mocno papierosem i bardzo powoli wypuszczałam dym. nie wiem dlaczego zaczęłam palić. Może chciałam aby coś mnie zabiło?
Budowałam dla nas świat. Nosiłam fundamenty. Chciałam żeby był idealny nasz. I był przecież taki przez chwilę. Co teraz jest nasze?
Płakałam. Małe łzy ciekły mi po twarzy. Niektóre wpadały do ust, gdy wołałam Boga. Chciałam żeby do mnie przyszedł i pomógł mi naprawić moje życie. Dał wskazówkę, co zrobić aby się pozbierać. Chciałam wiedzieć, że nadal jestem w stanie wstać i pójść na przód. Zacząć wszystko od nowa. Płakałam. Tak bardzo płakałam, czekając. Gdzie on jest i czy kiedykolwiek wróci? Naiwnie wierzyłam we wszystkie jego słowa. Przecież już nic dla niego nie znaczę. Rozdział naszego życia zakończył się już dawno temu, a ja głupia utknęłam gdzieś pomiędzy wersami. Płakałam. Tak strasznie płakałam...
- Jenny, otwórz! Wiem, że tam jesteś! - moja przyjaciółka wali pięściami o moje drzwi.
Nadal siedzę na kanapie, paląc papierosa jeden po drugim. Zamykam oczy, nie mogąc znieść tego hałasu, krzyków. Chcę żeby sobie poszła. Jak najszybciej. Zostawiła mnie w spokoju samą.
- Jenny, proszę.. - słyszę jak załamuje się jej głos.
Szloch wydobywa się za drzwi. Ona płacze! Moje serce niemal łamie się na pół. Nie chcę żeby płakała, cierpiała. Zaciskam bardzo mocno powieki. Wzbieram w sobie siły by wstać i pozwolić jej wejść do mieszkania.
Minęło trochę czasu zanim wpuszczam Merry do mieszkania. Jej twarz jest bardzo przestraszona, gdy rozgląda się dookoła. Wiem, że wyczuła zapach papierosów, zresztą w domu było siwo od dymu. Wiem również, że musiałaby być ślepa, gdyby jej uwadze przeszły butelki alkoholu, które leżały praktycznie w każdy koncie domu. Jest przestraszona i zmartwiona tym, że tak naprawdę nic nie może na to poradzić. Wszystko widzę w jej oczach.
Pochodzi do mnie bardzo niepewnie, jakbym miała zrobić jej krzywdę. Nie uciekam, chodź wszystko w mojej głowie karze mi to zrobić. Wiem, że bardzo jej potrzebuję. Przytula mnie, a ja zaczynam płakać. Płakać jak małe dziecko zostawione na pastwę losu przez rodziców. Merry pozwala mi się rozsypać. Bardzo jestem jej za to wdzięczna. Potrzebuję tego, jak niczego innego w tej chwili.
- Nie możesz uciec od świata, Jen - zaczyna, gdy siadamy na kanapie.
Mam podkulone nogi i lekko się kołyszę. Jak bardzo chciałabym uciec..
- On już nie wróci, Jenny. Nigdy. Musisz nauczyć się żyć bez niego.. - nie pozwalam jej skończyć.
- Obiecał, że wróci - głos mi się załamuje.
Jak bardzo chcę wierzyć jego słowom.
- Nie wróci. Już nigdy nie wróci, Jenny.
Puk, puk. Puk, puk. Puka śmierć. Mówi Już niedługo cię zabiorę. Nie krzyczę, nie uciekam, nie boję się. Poddaję się jej i lekko przytakuję głową. Czyż nie na to czkałam? Nie boisz się? Tam jest ciemno. Nie ma nikogo. Będziesz sama. Próbuje mnie przestraszyć, ale jestem dzielna. Tutaj też nikogo nie ma. Odpowiadam spokojnie. Śmierć nie odpuszcza. Widzę jak na mnie patrzy. Mówi Już niedługo.
_______________________________________
Popsułam, wiem, że popsułam ten rozdział. Bardzo przepraszam wszystkich
Ale, ze jak.... On ją zostawił? :OO NIE! Na pewno zaraz wróci, przestraszy się jej stanu, dlatego ją przytuli i będzie ok, a ona zrozumie jak bardzo go kocha :))) TAK? No bo to nie może tak być .... Błagam o kolejny rozdział! :o
OdpowiedzUsuńŚwietne *.* A co do wystroju bloga, jeszcze lepszy!
OdpowiedzUsuńhttp://wybrykinatury.blogspot.com/ Zaobserwujesz i skomentujesz?
ps. ja z zapytaj
O nie nie, ja się na to nie zgadzam, on nie może sobie tak odejśc i ją zostawic. Proszę weź to jakoś naprostuj, nie lubię smutnych historii:(
OdpowiedzUsuńZapraszam na ostatni rozdział losów Dominiki i Alana!
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, aż mnie ciekawość zżera!
OdpowiedzUsuńlittlelayabout.blogspot.com
O jej nie zostawił prawda!?
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania.
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, chce się czytać więcej i więcej..
Co chwilę ktoś mi przerywa. Biorę się dalej za czytanie, jeśli ktoś w domu mi przerwie to chyba zabiję ; )
http://emma-red.blogspot.com/