To był kolejny dzień, kiedy udawałam, że nie boli mnie jego widok gdy wstaje rano i wychodzi z innego pokoju niż ja. Siada przy stole i je śniadanie. Znów nie zaparzył mi mojej ulubionej kawy, nie kłócił się ze mną o łazienkę, nie zrobił nic czego miał w zwyczaju. Kiedy siedzę tak w kuchni na krześle i przyglądam mu się znad filiżanki kawy, czuję jak boli mnie całe wnętrze. Gdybym potrafiła wyjść z siebie, na pewno bym do niego teraz pobiegła, przytuliłabym go i pocałowała. I nawet bym mu to wszystko wybaczyła. Ale nie potrafię wyjść z siebie, i nawet jeśli strasznie mi go brakuje, nadal nie umiem zapomnieć o bólu, jaki mi sprawił. O tym wieczorze kiedy cierpiałam najbardziej w całym swoim życiu. Myślę, że nie potrafiłbyś zrozumieć, jaki ból przeszywał mnie od środka. Jak wyłam z nadzieją, że przestanę czuć, ale nie przestałam. Czuję do tej pory. Ale wiesz, już tak nie boli jak na początku. To prawda, że z czasem zapomnimy. Ja staram się zapomnieć o nas. Może kiedyś uda mi się oszukać siebie, że miłość do siebie nigdy nas nie przeszywała?
Siedziałam w salonie. Dookoła siebie miałam masę papierów. Pracowałam w księgarni, a właścicielem była moja najlepsza przyjaciółka - Molly. Poprosiła mnie o pomoc w papierach. Mieliśmy kłopoty, gdyż nie wiele się w nich zgadzało. Próbowałyśmy to jakoś uspokoić. Niestety szło nam to pomału.
- Chcesz coś ze sklepu? - usłyszałam głos, koło siebie.
Podniosłam głowę i spojrzałam na Harry'ego. Patrzył na mnie z taką obojętnością. Bolało mnie to. Zastanawiałam się czasem, czemu do siebie mówimy albo czemu kupujemy sobie coś w sklepie? Przecież łatwiej byłoby nie udawać, że siebie nawzajem obchodzimy.
Przechyliłam kubek z kawą, by sprawdzić czy jeszcze coś w nim mam. Ale nie było już nic.
- Możesz kupić mi kawę - odparłam, wyciągając z torebki drobne i podałam je Harry'emu.
Ten kiwnął tylko głową, po czym odszedł ode mnie i wyszedł z domu. Trzaśnięcie drzwiami obiło się o ściany tworząc echo, po czym została głucha cisza. Było tutaj tak pusto. Jakby ktoś przyszedł i wyniósł wszystkie meble pod moją nieobecność. Ale tu nie chodziło o to ile rzeczy było w domu, tu chodziło o miłość, która wygasła albo po prostu gdzieś nam uciekła. Czy zapomniałam zamknąć któregoś dnia drzwi? Czy zostawiłam je otwarte na roścież? Powiedz, że schowała się za którąś szafą i, że kiedyś zza niej wyjdzie. Okłam mnie, może będzie mi wtedy trochę lepiej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że się wam podoba. Jeszcze sama do końca nie wiem jak będzie to wyglądać, więc wybaczcie mi jeśli kiedyś się zgubię.
Prolog bardzo mi się spodobał. Daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńNie jest ani za długi ani za krótki. Idealny bym powiedziała!
Zauważyłam błąd. Trzecie pytanie od dołu. Wydaje mi się, że miałam na myśli "otwarte na oścież". Poza tym bez zarzutów.
Wygląd bloga także wspaniały. Z całego serca Ci życzę, żeby pisanie szło Tobie tak samo dobrze jak zawsze. Pozdrawiam i ściskam mocno :)
P.S. Zostawiam po sobie mały ślad w spamie ;))
super teskt, ciekawie piszesz!
OdpowiedzUsuńdaryyl.blogspot.com
Bardzo ładny blog. Dzięki niemu ciekawie się czyta :)
OdpowiedzUsuńSposób w jaki piszesz również jest dobry - tak to jest idealne określenie. Jest to dopiero prolog, więc nie mogę w jaki kol wiek, dokładniejszy sposób wypowiedzieć się na ten temat.
Życzę powodzenia i dużo weny.
Prolog jest ciekawy, czekam na dalsze części. Wygląd bloga przykuwa uwagę czytelników :) Życzę dużo weny i zapraszam do mnie ---> marzentysiace.blogspot.com
OdpowiedzUsuńProlog jest fajny tylko dlaczego taki krótki ? Opowiadanie zapowiada się ciekawie chociaż fanką 1D jaki i członków tego zespołu nie jestem.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu bloga. Życzę weny.
http://take-a-pencil-and-draw-a-f1.blogspot.com/
Jak zrobisz oścież zamiast roścież to będzie naprawdę fajnie :) Ogólnie popracowałabym jeszcze nad powtórzeniami i porobiła akapity (będzie się wygodniej czytało, a poza tym, zauważyłam, że im więcej akapitów, tym tekst mniej "odstrasza". Niektórzy, jak widzą długi ciąg tekstu od razu uciekają ;) Życzę weny do pisania i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://tea-and-rose.blogspot.com/
prolog ciekawy , czekam na opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńkatie-about-katie.blogspot.com -zapraszam;*
Prolog jest trochę przykrótki, ale o czym ja mówię, skoro piszę takie same XD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób, w jaki opisałaś emocje. Brawo :)
przezstrony.blogspot.com
nie-zdepcz-mnie.blogspot.com
Ciekawie napisane, tylko szkoda, że to fanfiction o One Direction... Ja niestety nie słucham tego zespołu i kompletnie go nie znam...
OdpowiedzUsuńhttp://bo-kocham-czytac.blogspot.com.
Ciekawie to napisałaś, podoba mi się ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNapisałaś mi w pytaniu abym zajrzała do twoje bloga i powiem, że jest cudny 😍😍Stała czytelnika się kłania :😀
OdpowiedzUsuńrozcież - oścież - drzwi zostawia się na oścież otwarte.
OdpowiedzUsuńByło tez kilka powtórzeń.
Z początku zapanował chaos, którego nie mogłem ogarnąć, bo ona mówi, że kogoś nie ma, kogoś utraciła, a tam ktoś inny siedzi przy stole, jest wspomnienie o parzeniu ulubionej kawy, a potem kawy się nie parzy, tylko kupuje gotową ze sklepu. Z początku myślałem, że tej kawy je brakło i on po sypaną idzie. To by się naprawdę przydało naprostować.
Na pewno spodobało mi się porównanie pustki, do wyniesienia wszystkich mebli. Było to takie metaforyczne.
To, że sobie nie okazują uczuć, to wcale nie znaczy, że się nie lubią, czy że udają. Może chłopak ją kocha, ale nie umie tego okazać. Z resztą okazuje, to właśnie w takich drobnych gestach jak pytania co u niej, czy coś kupić. Tu raczej ona jest problemem, to ona się zamyka, choć umiem zrozumieć, że w tej sytuacji papiery są ważniejsze. Ciekawe kto w nich tak nabruździł.
Pozdrawiam i w wolnych chwilach zapraszam do mnie:
j-i-s.blogspot.com